Zrezygnowałam z nauki jazdy na nartach o słonecznym poranku z poznanym u Husejna Tatarem Renatem. Zamierzałam tego dnia dojść do jeziora Pstrągowego i przełęczy Kłuchorskiej. Jeszcze niedawno przez tę przełęcz można było dostać się do Abchazji, nad Morze Czarne. Prosto z gór na plażę. Teraz granica zamknięta, niedostępna. Wojska pograniczne zajęły Siewierny Prijut. Teraz zimą nikt tam nie chodzi, więc ich tam pewnie nie ma. Tak mówi Murat. Za domem Murata kończy się droga. Latem biegnie dalej, ale zimą Murat to meta dla wędrowników. Zaprasza mnie na ajran, koniak, marmoladę i jabłka na zakąskę do koniaku. Dom z bali drewniacnych, surowy w środku, piec kaflowy, łóżka dwa metalowe, w korytarzyku worki z ziarnem dla niezliczonych indyków i kur. Krowy i owce poznaczyły teren w promieniu kilkuset metrów. Dla zwierząt ogrodzenia nie mają żadnego znaczenia. Gospodarz, mimo iż posunięty w latach dość dziarski. Kufajka niebieska, czapka w stylu kaukaskim, gumowce. Złote zęby dawno raczej nie myte. Oczy duże, brązowe, bystro i patrzące lubieżnie. Twierdził, że tak młodo wygląda od kremów, które sam wyrabia z okolicznych ziół. Podobno przyjeżdżają po nie nawet Moskwiczanki. Widocznie nie tylko po kremy. On jest szczęśliwy, większą część roku żyje tu ze swym pierzastym inwentarzem, blisko przyrody, dyszy czystym powietrzem. Czasem odwiedzają go żona z córką, mieszkające w Niżnej Teberdzie. Murat z niespożytą energią i wytrwałością próbuje mnie przekonać, że jest w stanie mnie uszczęśliwić. Wiele kobiet już uszczęśliwił, a ja to jednak nic nie rozumiem z życia.
W Teberdzie odwiedzam muzeum przyrody i woliery z dzikimi zwierzętami. Mają tu lisiczkę na dwóch metrach kwadratowych, która niczym oszalała rzuca się na siatkę, próbując wygryźć w niej dziurę, niedźwiadka kaukaskiego, którego nauczyli robić nieprzywoite gesty, wilka Wołczuna, którego nauczyli pić piwo. Zwierzęta karmi się raz, bo państwo na więcej nie daje pieniędzy. Uprzejmy opiekun zwierząt, jeszcze młody ale zniszczony, o przekrwionych oczach i zapaszku wódczanym ciągnącym się za nim, opowiada mi o czterech jeziorach: szczęściu, miłości, namiętności...a nazwy czwartego nie zdradzi, ale może mi je chętnie pokazać. Ludzie się do siebie przybliżają wpatrując się w jego toń....