Geoblog.pl    Olga    Podróże    Od tego zaczął się Wschód na dobre    Opowieści z kirgiskiej jurty
Zwiń mapę
2002
17
sie

Opowieści z kirgiskiej jurty

 
Kirgistan
Kirgistan, Przewalsk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 331 km
 
Urkun – samotny kirgiski pasterz całe lato spędza w skromnej jurcie w rezerwacie Dżeti-Ogöz znad rzeką Teleti. Pasie cudze owce i konie za około jednego dolara dziennie. Jego wykrzywiona paraliżem, niemłoda twarz sprawia wrażenie jakby wilczej. Nie ma palca wskazującego i kciuka – odstrzelił sobie – twierdzi, że strzelba sama wypaliła. Urkun kłusuje, bo nie stać go, by być myśliwym. Dawno nie miał gości, zaprasza nas do jurty na czaj i lepioszkę. Jest też kawałek dzikiego mięsa, ziemniaków i wódka – będzie uczta.
Kiedy ogień trzaska w żelaznych piecyku, a my leżymy na siennikach na ziemi, Urkun zapala fajkę, nalewa każdemu po piałce wódki i zaczyna opowiadać wszystkie historie, legendy i bajki jakie zna, przetykając je narzekaniami na swój ciężki los.

Najbardziej ubawiła mnie historia myśliwego, w którym zakochała się niedźwiedzica.
Nie wypuszczała go z gawry przez całą zimę. Żyli jak mąż i żona, dochowali się nawet młodych, ale myśliwemu znudziło się życie z zazdrosną niedźwiedzicą i uciekł podstępem. Podobno porzucona zdechła z żalu. Urkun żartuje, że przydałaby mu się taka „kobita”. Twierdzi, nawet że składa mu czasem nocne wizyty. Słychać wtedy pomruki i ocieranie się o jurtę. Ale zamiast zaprosić ją do środka, trzyma pod ręką nabitą strzelbę. Prosimy o następną opowieść. Gawędziarz sypie jak z rękawa.
**
W kraju zapanował wielki głód. Ludzie umierali jeden po drugi. Pewien myśliwy z wioski wraz ze swym sokołem wyruszył na poszukiwanie miejsca, gdzie było by jadła pod dostatkiem. Wypuścił ptaka i polecił mu wypatrywać takiego miejsca. Sokół wrócił następnego dnia nie znajdując nic, poszli więc dalej. I znowu sokolnik wypuścił ptaka, lecz ten wrócił po dwóch dniach nic nie znajdując. Za trzecim razem myśliwy kazał wrócić sokołowi wtedy, kiedy natknie się na jedzenie. Wyczerpany ptak wrócił po czterech dniach i wydziobał oczy swemu panu z głodu.
**
Myśliwy Khodziadziasz obiecał wykarmić wioskę, gdyż nastała bieda i ludzie nie mieli co do garnka włożyć. Poszedł w wysokie góry i zastrzelił młodego koziołka. Wtedy matka-koza przeklęła myśliwego - „oby twój syn również zginął od kuli”. Kilka miesięcy potem myśliwy znowu poszedł na łowy i zabrał swojego syna. Syn został z tyłu i zgubił się. Wtem pojawiła się znajoma koza. Khodziadziasz gonił ją, strzelając na oślep. Trafił śmiertelnie własnego syna. Oszalały z rozpaczy, postanowił zemścić się na kozicy. Długo gonili się po górach. Kozica wprowadziła go wysoko na skały i stamtąd skoczyła rączo w dół, a Khodziadziasz utknął na skałach i zamarzł. Ta góra podobno naprawdę istnieje, nosi jego imię i znajduje się w Wąwozie Grigoriewskim w paśmie Kungei-Ala-Too niedaleko granicy z Kazachstanem.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Olga
Olga Mielnikiewicz
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 141 wpisów141 72 komentarze72 1026 zdjęć1026 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
22.07.2011 - 30.07.2011
 
 
04.02.2011 - 06.02.2011
 
 
28.01.2011 - 03.02.2011