Czabani (pasterze) z końcem maja gnają stada owiec i krów w górskie doliny. W pobliżu rwących rzek stawiają jurty. W sezonie, który trawa od maja do października, kilka razy zmieniają miejsce wypasu. Ich dzień pracy wyznacza słońce - o wschodzie wypędzają bydło na stoki, o zachodzie zwierzęta same wracają do właścicieli.
Jurta Kirgiza jest kuchnią, jadalnią i sypialnią. Przed nią płonie ognisko lub w środku żelazny piecyk, z którego dym ulatuje przez otwór, tzw. tyndyk. W jednej jurcie mieszka zwykle kilka osób - jedna rodzina, a czasem kilka.
Obrazą dla gospodarzy jest przejść obok, nie pozdrawiając, nie zamieniając kilku słów. Jeśli zaproszą do środka, nie powinno się odmawiać. Zawsze można liczyć na piałkę herbaty (Kirgizi używają czarki bez uszka) i kawałek chleba - pysznej okrągłej lepioszki. Oczy gospodyni, która usiądzie na skraju szyrdaka (dywan tkany z sierści barana albo wielbłąda), bacznie obserwują gościa. Jeśli zaspokoi pragnienie i położy dłoń na piałce, mówiąc "rahmat" (dziękuję) - to dla niej sygnał, żeby więcej nie nalewać.
U starych czabanów wieczorem przy ognisku można posłuchać pasjonujących myśliwskich opowieści i nierzadko narzekań na ciężki los i rządy prezydenta Akajeva.