Kabardyjczycy i Czerkiesi mówią o nim Oszchomacho – Góra Szczęścia, Bałkarzy i Karaczaje - Mingi-Tau – Podobny do Tysiąca Gór. Nazwa Elbrus pochodzi z języka perskiego i znaczy Dwie Głowy albo po prostu śnieżna góra. Niegdyś kaukascy górale wierzyli, że Elbrus zamieszkują bogowie i żaden śmiertelnik nie może go zdobyć. Dziś ten Olimp Kaukazu zadeptywany jest przez zorganizowane wycieczki, adeptów alpinizmu zaliczających Koronę Ziemi, a nawet był śmiałek, który wjechał nań na motocyklu. Pierwszym zdobywcą był góral kabardyjski, a miało to miejsce w 1829 roku. Ten sam Kabardyjczyk wszedł potem jeszcze 100 razy na Elbrus i dożył setki. Czapki z głów!
Bogowie na Elbrusie raczyli się sano - napojem o cudownych właściwościach. Na ucztę zapraszali zawsze jednego spośród ludzi, wyróżniającego się odwagą. Zaprosili raz górala Soruko. Gdy Soruko wypił sano, z nadludzką siłą schwycił beczkę z napojem i cisnął w dolinę, żeby wszyscy pozostali ludzie też mogli napić się i stać się szczęśliwymi. Kaukascy górale nazwali napój nartosano. Z czasem utarła się nazwa narzan i do dziś w dolinie Bakanu można posmakować leczniczej wody.
Gdzieś na Kaukazie przybity do skał – może do Elbrusa właśnie - cierpiał mityczny Prometeusz, któremu sęp wydziobywał odrastającą każdego dnia wątrobę. W tych okolicach mieszkały Amazonki, które pokojowo współżyły z tajemniczymi Scytami. Kawał historii.