Kiedy przychodzimy na świat, przydzielone zostają nam dwa anioły stróże. Niewidoczne dla nas. Jeden na jedno ramię, drugi na drugie. Anioł na prawym ramieniu ma księgę, w której spisuje wszystkie nasze dobre uczynki, anioł na lewym ramieniu spisuje w księdze same złe uczynki. Kiedy umieramy, na Sądzie Ostatecznym Bóg waży obie księgi. Jeśli prawa będzie cięższa, idziemy do Nieba, jeśli lewa, do Piekła.
Matka Hamsy poszła do Nieba. Tak orzekł mułła na pogrzebie. Hamsa pójdzie do Piekła. Zawsze ranił. Jego mały syn ściska w ręku biżuterię od babci. Chowa do kieszeni, bo Hamsa jeszcze na nią nie zasługuje – odjeżdża do Rosji, zostawiając pielęgniarkę z brzuchem.
Kiszlak tadżycki - kamienne murki, gliniane domy, tandyry do wypieku chleba, umywalki podwórkowe, żelazne piecyki, bazar, kefir, tiubitejki, czarne chałaty starszych mężczyzn, kino tylko dla mężczyzn (tumany papierosowego dymu, charakterystyczny furkot taśmy filmowej), praca przy domu tylko dla kobiet, wódka z piałek, lepioszki, heroina... nostalgia – jakże inaczej odbiera się egzotyczny film, jeśli się to przeżyło i widziało. Centralno-azjatycki klimat. Więc znowu ta wściekła dusza szlocha i wyje. I po co się tak miota i wyrywa. Ja chcę! Ja chcę!
Matka Hamsy poszła do burmistrza prosić o pieniądze. On nie jest Bogiem, nie produkuje też pieniędzy. Wyjmuje księgę i sprawdza, kiedy umrze matka Hamsy. Za 8 lat. Gdyby umarła wcześniej, można by sprzedać dom i spłacić długi Hamsy. Matka Burmistrza ma termin na jutro w nocy. Matka Hamsy prosi o zamianę terminu. Burmistrz dzwoni do Szefa. Szef zgadza się. Matka Hamsy umrze jutro w nocy, a matka burmistrza później.
Matka Hamsy mierzy szerokość bramy wejściowej - odległością od kciuka do palca wskazującego rozwartej dłoni – trzy rozwarcia. Trumna się nie zmieści. Trzeba sprowadzić podstępem syna. Niech poszerzy drzwi i godnie pochowa matkę. Hamsa odsiadywał wyrok w Rosji za przemyt narkotyków. Wraca na wiadomość o konającej Matce. Remontuje dom, wymienia bramę i Matka wstaje z łoża. Podrzucają mu syna, robi drugiego pielęgniarce, włamuje się do sejfu burmistrza, dostaje kilka razy po mordzie, uruchamia kino, spłaca długi i wyjeżdża pomarańczowym autobusem.
Tadżycki film tadżyckiego reżysera.
To tylko z pozoru nie ma nic wspólnego z podróżami. A do Tadżykistanu musze pojechać. Chcę!