Niko i Zaza zabierają mnie do Gori, ich rodzinnego miasta i miasta rodzinnego Józefa Stalina. Soso Dżugaszwili urodził się tutaj w 1879 roku, 21 grudnia – przepowiedziano wówczas jego matce Keke, że syn będzie żył długo i zajmie szczególne miejsce w historii XX wieku.
Kamienny wódz z kamienną twarzą stoi przed ratuszem w centrum Gori, w nieodłącznym żołnierskim płaszczu. Ostatni kamienny generalissimus w Gruzji i pewnie w całym świecie. Dwukrotnie próbowano burzyć pomnik i dwukrotnie mieszkańcy protestowali - w pięćdziesiątym szóstym i w osiemdziesiątym ósmym, za Gorbaczowa.
Kult Stalina jest w Gruzji żywy. Odwiedzałam mieszkania, w których na ścianach wisiały portrety Stalina w otoczeniu ikon – Józef z fajką, Józef stojący, siedzący, głowa Józefa, popiersie, cała postać, Józef uśmiechnięty, chmurny, patrzący w dal. Szanują Stalina za dyscyplinę i za to, że był największym wodzem w historii ZSRR.
Po Państwowym Dom-Muzeum Józefa Stalina, który pierwotnie miał być muzeum komunizmu oprowadza mnie emerytowana pani przewodnik. Staruszka z wielkim przejęciem i dumą opowiada o Josifie Wisarionowiczu. Błyszczą jej oczy, kiedy mówi o sukcesach naukowych ucznia i studenta seminarium, Soso Dżugaszwili. Był podobno prymusem, bardzo lubianym i uczynnym kolegą. W muzeum zebrane są pamiątki po nim, osobiste przedmioty i prezenty, które dostał do rządów komunistycznych krajów oraz zdjęcia i portrety, a także dokumenty ilustrujące jego życie. Stoi też wagon, w którym podróżował.
Najbardziej szokujące jest dla mnie odkrycie wierszy dyktatora – pięć, sześć zachowało się do naszych czasów, dzięki Ilii Czawczawadze, wielkiemu gruzińskiemu poecie, redaktorowi gazety Iweria, w której wydrukował je szesnastoletniemu Stalinowi. Polskie tłumaczenie strof znalazłam po powrocie do Polski w książce „Romantyk i zbrodniarz” autorstwa Gigi Lipartelianiego. Po rosyjsku brzmią dość niesamowicie. Zaryzykuję i powiem, że według mnie są dobre.
Poranek
Pączek stał się piękną różą
Fiołek usłyszał jego subtelną opowieść,
Wiatr zwiał rozkoszną drzemkę
Aby obudzić lilię w dolinie
Skowronek wysłał swoją słodką melodię
Gdzieś w poranne niebo
Słowik wysoko na drzewie
Śpiewa dla chłopców kołysankę
Aby była błogosławiona ma ziemia ojczysta!
Pozwólcie, aby pokój panował w moim ojczystym kraju!
I wy, moi przyjaciele wyrastajcie na mądrych i silnych
Przynoście sławę Gruzji.