Gdy z dnia na dzień się zjawi ktoś,
Kto w zasadzie ni brat ni swat -
Nie sądź z oczu i nie wróż z kart,
Co naprawdÄ™ jest wart.
Weź go w góry, do gór go wieź,
Tam uważnie nań spójrz i już
Będziesz wiedział, czy zuch twój druh,
Poznasz, jaki w nim duch.
Jeśli chwyci go strach i ach...
Gdy rozkleja się gość, ma dość,
Ani wejść, ani zejść - i cześć,
Na dół trzeba go nieść -
Staszcz go na dół ze skał, jak chciał
I zapomnij, że znasz tę twarz
Taki w biedzie zawiedzie też,
Nie wśród takich żyć chcesz.
Jeśli sam cię wzwyż wiódł i w przód,
Nie narzekał, że mróz, że mus -
A gdyś odpadł ze skał, spaść miał,
Liną skórę z rąk zdarł...
Jeśli trzymał rytm aż po szczyt
A na szczycie się śmiał, aż wstyd -
Sprawa jasna, że bez dwóch zdań
Możesz liczyć już nań. (Wysocki)
"Przyjaźnie nawiązane w górach, we wspólnocie trudów i niebezpieczeństw, okazują się bardzo trwałe, tak jak te oparte na doskonałym poznaniu duszy towarzysza" Guido Rey
"(..) Związani liną czujemy jedność (..) razem idziemy pod górę, stawiamy czoło przeszkodom, pokonujemy niebezpieczeństwa. Razem cierpimy z powodu przeciwności, radujemy się z odniesionego zwycięstwa. Od schroniska po szczyt, wzdłuż urwistych żlebów, po spiczastych skałach, przez lodowce i rozpadliny - zawsze razem, zjednoczeni. To wzajemne przekazywanie sobie energii, kontakt miłości, który łączy dwa życia wiezią bardziej ścisłą niż więź krwi- więzia duchową. Na tym polega złączenie jedną liną (..) Wystarczy zwiazać sie liną aby poczuć się bardziej pewnym w niebezpieczeństwie, bardziej spokojnym, mocnym i wytrwałym w walce. Podobnie jest i w życiu (...)
z "Brewiarza turysty górskiego" Lugi Bianchi...