Sasza jest lekarzem. Niekonwencjonalnym - leczy przy pomocy chińskiej medycyny. Prowadzi zdrowy tryb życia, uprawia snowbord, jogę. Pije herbatę, dużo herbaty, tylko herbatę zieloną, czerwoną, białą, żółtą. Zna wszystkie "czajne kluby" w Moskwie. Dzięki niemu ja też je znam. Pierwszy "klub herbaciany", jaki mi pokazał został urządzony w starej świątyni po Starowiercach, których wypędzono z Rosji po raskole. Przychodzą tu raczej tylko wtajemniczeni. Panuje bardzo spokojna, relaksacyjna, delikatnie erotyczna atmosfera. Nie ma stolików i krzeseł. Herbatę pije się, leżąc na poduszkach pod zasłonkami z przeźroczystego, czerwonego muślinu. Panuje półmrok i sączy sie odprężająca muzyka. Karta herbat zawiera kilkadziesiąt pozycji. Ceny w tak zwanych "jedinicach" czyli walucie obcej.
Sasza mówi, że ludzie którzy piją dużo herbaty (parzonej we właściwy sposób), zachowują się trochę jak po lekkich dragach. Są w podobnej euforii. Tak jak obsługująca nas dziewczyna i jak bohater "Poematu o Herbacie" Lu Tonga z XI wieku".
"Pierwsza czarka wilży me wargi i gardło,
Druga czarka rozpędza smutek i samotność,
Trzecia wpływa w me wnętrze, pilnie je przeszukując,
I znajduje tomidła pełne wyrazów obcych,
Wypiwszy czwartą czarkę zaczynam się lekko pocić,
Co było złe w mym życiu wypływa przez skórę,
Piąta czarka obmywa każdą cząsteczkę ciała,
Po szóstej słyszę wezwanie do kraju nieśmiertelnych,
A siódma czarka.. niestety! Już więcej pić nie mogę!
Czuję chłodny wiaterek dmący przez me rękawy.
Gdzie Wyspy Nieśmiertelnych, na które się wybieram?
Wietrzyk mnie tam zaniesie, O Mistrzu Źródła z Nefrytu."
Wybrane liście herbaty wąchamy.. wolno, spokojnie głęboko wdychając ich zapach.
Z zamkniętymi oczami. Próbujemy się z nią zaprzyjaźnić. Ona nam podpowie, pokaże skąd pochodzi, jeśli jesteśmy dość wrażliwi. Przekazujemy jej nasze pozytywne myśli i energię a ona nam. Pierwszy napar z herbaty wylewa się. Niektórzy mówia że oddajesię go duchom, ale tak naprawdę ta procedura służy obmyciu herbaty z nieczystości, a dopiero przy kolejnym kontakcie z wodą herbata otwiera się niczym młoda kobieta, wydobywa swój smak. Kolejna czarka jest coraz bardziej dojrzała, mocniejsza, aromatyczna jak świadoma kobieta, by na sam koniec , przy 10 parzeniu umrzeć jak staruszka. Ostatnie czarki nie są już takie smaczne, aromatyczne. Są trochę cierpkawe.
Herbatę podczas ceremonii chińskiej pije się z maleńskich, płaskich piałek o nazwie gajwan, posiadających żeńską energię, które do pary posiadają "męską" wysoką, głęboką niczym wydłużony naparstek. Herbatę najpierw nalewa się do tej podłużnej, przykrywa płaską i odwraca do góry nogami. Podnosząc "męską" powinniśmy liczyć "bulknięcia" herbaty. Im więcej tym lepiej.
Mała piałka nie może istnieć bez dużej, jak energia dodatnia bez ujemnej, jak kobieta bez mężczyzny. Musi być zachowana równowaga i harmonia. Ceremonia picia herbaty po chińsku to prawdziwa medytacja.
Jest 10 sekretów właściwego parzenia herbaty ..... mogę zdradzić zainteresowanym herbaciarzom ;)...