W Afganistanie nie ma kolei. Ludzie przemieszczają się na dalekie odległości autobusami albo minibusami. Podróż z Kabulu do Mazar-i-Szarif na północy kraju trwa cały dzień mimo, iż to tylko 400 kilometrów, a z Kabulu do Bamianu około 12 godzin mimo iż to tylko 150 km, ale droga wiedzie przez górskie przełęcze na wysokości nawet do 3300 m n.p.m. albo jest tak zła, że autobus porusza się z prędkością 20 km/h. Na podróże na niewielkie odległości do kilkunastu kilometrów służą riksze mieszczące kilka osób, ale nie napędzane siłą mięśni tylko silnikiem.
W miastach najbardziej powszechnym środkiem komunikacji są taksówki - przejazd kosztuje ok. 2-3 dolary w zależności od odległości, ale też minibusy, które w godzinach szczytu są zapełnione tak, iż pasażerowie wiszą przyczepieni do samochodu na zewnątrz.
Aby dotrzeć do większości wiosek położonych w górskich dolinach trzeba iść na piechotę kilka godzin albo jechać na osiołku bądź konno. Zimą takie wioski są odcięte od świata i ich mieszkańcy przez cały rok gromadzą zapasy, wożąc je na zwierzętach albo nosząc na plecach z najbliższego targu. Nierzadko robią to małe dzieci. Najtańszym środkiem lokomocji jest rower zarezerwowany tylko dla mężczyzn . Nie spotkamy żadnej kobiety ani dziewczynki jadącej na rowerze. Afgańczycy używają roweru cały rok, nawet zimą.
Towary przewodzi się na duże odległości bardzo dużymi ciężarówkami, zwanymi dżingle trak - bardzo kolorowo, artystycznie zdobionymi. Każda jest pomalowana indywidualnie przez właściciela w bardzo fantazyjne i romantyczne wzory: serca, strzały, rakiety, ptaki oraz czerwone albo czarne chorągiewki. Takie ciężarówki najczęściej spotyka się na głównych szosach prowadzących do Pakistanu i Iranu. Styl ozdabiania ciężarówek pochodzi z Pakistanu, gdzie rozwinął się jako forma sztuki.