Geoblog.pl    Olga    Podróże    Stambuł    Dywan
Zwiń mapę
2004
04
lis

Dywan

 
Turcja
Turcja, Istambul
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Zobaczyłam go pierwszego dnia, w sklepie na lewo od bramy wejściowej na Wielki Bazar i wpadłam. Był dokładnie taki, jaki chciałam mieć. Piękny, prosty, w duże kwadraty czerwone, fioletowe, pomarańczowe. Nie był duży, może odrobinę za mały i za cienki, w zasadzie może bardziej nadawałby się na narzutę albo na ścianę niż na podłogę. Hasan, właściciel sklepu dojrzał błysk w moich oczach i rzucił cenę wywoławczą 300 euro. Skrzywiłam się. To było za dużo. Miałam też wątpliwości, czy aby na pewno jest to ręczna robota. Nie znam się przecież na tureckich dywanach. Wypiłam herbatę o smaku jabłkowym, którą tureccy handlarze zawsze częstują klientów, najpierw jedną potem drugą i kolejną. Hasan pokazywał mi tańsze dywany, zachwalając i zachęcając do kupna. Jednak mi podobał się ten, ceny którego nie chciał obniżyć. Po dwóch godzinach pogawędni pożegnałam się słowami: to się jeszcze zastanowię, może wpadnę jutro.
Hasan, wytrawny handlarz, słusznie mniemając, że już pewnie mnie nie zobaczy więcej, zaprosił wieczorem na kolację, na oglądanie dywanów w innych sklepach i porównywanie cen. Miałam się przekonać że jego cena (opuszczona ostatecznie do 250 euro) jest wyjątkowo korzystna.
Tego wieczoru zwiedzieliśmy około siedmiu sklepów. W żadnym nie było równie uroczego dywanu, w każdym zaś Hasan, zamieniwszy kilka słów ze sklepikarzem, zapewniał mnie, że tu wszystkie dywany kosztują 300 i ani centa mniej.
Żałowałam, że nie rozumiem tureckiego, bo pewnie bym usłyszała, jak Hasan prosi handlarza, żeby właśnie taką cenę podał. Następnego dnia po konsultacjach smsowych z koleżanką na temat cen dywanów w Polsce, upewniwszy się, że 250 euro to jednak za dużo, przystąpiłam do drugiej rundy negocjacji. Szczwany Turek był jednak nieubłagany. Niemniej jednak myśląc, że zmiękczy mnie w końcu, zaprosił na kawę i nargilę wieczorem.
Trzeciego dnia nie był już tak miły, może nawet wyczułam jakąś nutę zniecierpliwienia w jego głosie. Prawie się łamałam, w końcu 250 euro można przeboleć, ale tu pojawiły się wątpliwości, czy nie będę musiała płacić cła, najpierw lecąc ze Stambułu do Moskwy, potem z Moskwy do Polski. A jak sobie dam sobie radę z ciężkim bagażem? I czy ten dywan nie będzie się ślizgał na klepkach i czy nie będzie za mały, i czy nie będzie za cienki i czy nie będzie się szybko brudził? Rozsadek zasiewał coraz to nowe wątpliwości i emocje oraz tak zwana chcica zostały przezwyciężone. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy dobrze wtedy zrobiłam, bo minęło 3 lata, a ja nadal nie mam żadnego dywanu.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Olga
Olga Mielnikiewicz
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 141 wpisów141 72 komentarze72 1026 zdjęć1026 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
22.07.2011 - 30.07.2011
 
 
04.02.2011 - 06.02.2011
 
 
28.01.2011 - 03.02.2011