Od 8 do11 grudnia w 2008 r. czyli w 1387 muzułmańskim ( co roku jest zresztą inaczej bo w Afganistanie i nie tylko święta nie maja stałych dat, krążą wraz z księżycem) Afgańczycy obchodzili Święto Ofiarowania – Eid al-Adha albo Bajram. Czynią to na pamiątkę poświęcenia a raczej gotowości do poświęcenia przez Abrahama (muzułmanie nazywają go Ibrahimem) swojego syna Izaaka (muzułmanie mówią na niego Ismael).
To święto zbiega się też z hadżdż – doroczną pielgrzymką do Mekki w Arabii Saudyjskiej. Pozwolę sobie na małą dygresję na temat hadżdżu roku pańskiego 2008 – otóż Afgańscy hadżi nie wrócili niestety o czasie i zgodnie z planem i nie dane im było załapać się na Eid, z powodu szwankującej organizacji pielgrzymki przez Ministerstwo ds. Pielgrzymek, zawiodły podobno samoloty afgańskich linii lotniczych i pielgrzymi przybyli z niemalże trzytygodniowym opóźnieniem, a płaci się za tę religijną przyjemność kilka tysięcy dolarów.
7 grudnia ulica Taimani w okolicach wieży Eiffla i Shams Paris wedding hollu (pałacu ślubów) była pełna wystawionych na rzeź zwierząt – krów, owiec i kóz. Tysiące kopytnych zbitych w stadka i setki właścicieli. Wszystko na sprzedaż. Tego dnia jak nakazywała tradycja, należało zabić owcę lub krowę, podzielić mięso na trzy części i rozdać sąsiadom, rodzinie i biednym. Kto nie był w stanie sam tego dokonać, uliczni rzeźnicy mogli go w tym wyręczyć. Owce i krowy, a także kozy były fantazyjnie ozdobione w różne wzory lub też przewiązane kolorowymi szmatkami, pomazane czerwonym sprayem, różową farba, w wszystko w celu łatwiejszej identyfikacji, gdyby zbyt daleko odeszły i poplątały się z konkurencyjnym stadem.
Zwierzęta nie były tanie. W celach poznawczych ale również aby ćwiczyć tutejsze narzecze dari prawie każdego pasterza pytałam o cenę czworonoga – Salam Allejkum, I chand as? Niestety nie wiem od czego zależała cena. Czy od wielkości zwierzątka, czy może od jego wieku. Niektóre owce kosztowały nawet około 12 tysięcy afgani (440 USD).
Zważywszy na to iż 400 USD to jest kwota mało osiągalna dla statystycznego Afgańczyka, zastanawiałam się, jaki ich procent wypełnia nakazy tradycji i religii w czasach permanentnej wojny, kryzysu i biedy? Kupujących było w istocie mało, ale może była to też kwestia pory dnia. Zazwyczaj bije się baranki w godzinach mocno porannych, a ja urządziłam sobie spacer we wczesno popołudniowych.
A wieczorem niespodziewanie otrzymaliśmy 2 kilogramy żywego mięska baraniego w prezencie. Bardzo miło